Dlaczego co roku ponad 1200000 mężczyzn decyduje się stanąć na ślubnym kobiercu? Zwłaszcza teraz, w czasach, kiedy wspólne zamieszkiwanie ze sobą bez oficjalnego związku jest tak powszechne jak nigdy dotąd? Większość psychologów, psychoterapeutów, antropologów i socjologów zgadza się co do tego, że życie rodzinne ma wiele zalet: Związek małżeński daje trwałość i stabilność, przeciwdziałającą stresowi. Żonaty mężczyzna może przewidzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, co będzie robił w weekendy, jakie będą jego potrzeby finansowe, jak i z kim będzie spędzał święta i jak będzie wyglądać jego życie seksualne. Im mniej przewidywalne są te obszary życia jednostki, tym większy rodzą one stres. Potwierdza to wyższy odsetek zgonów wśród wdowców i osób rozwiedzionych, będących w tym samym wieku co mężczyźni żyjący w związku małżeńskim. Jak podaje Merck Manuał of Geriatrics z 1994 roku, statystyczny odsetek zgonów u osób, które przeżyły śmierć współmałżonka, wzrasta w pierwszym tygodniu od tego wydarzenia o 100% i druga śmierć jest zazwyczaj wynikiem ataku serca. U mężczyzn sześćdziesięciopięcioletnich i starszych odsetek ten w ciągu trzech miesięcy od śmierci żony zwiększa się o 48%. Odsetek zgonów wśród wdowców, którzy nie wstąpili w ponowny związek małżeński, utrzymuje się jeszcze przez dziesięć lat od śmierci żony na poziomie wyższym od przeciętnego. Niektórzy dopatrują się przyczyn tej zwiększonej śmiertelności w zaniedbywaniu przez osamotnionych mężczyzn diety, zdrowia i potrzeb psychicznych. Ira Glick w książce The First Year of Bereavement (Pierwszy rok po stracie małżonka) przypomina nam, że wielu mężczyzn ufa jedynie własnej żonie i wraz z jej śmiercią tracą oni najlepszego przyjaciela i powiernika.