Po pierwsze, stają się coraz bardziej świadomi tego, że być może przyczyna ich starokawalerstwa tkwi w nich samych. Innymi słowy, mężczyzna w średnim wieku rzadziej będzie tłumaczył swój stan tym, że nie znalazł jeszcze odpowiedniej towarzyszki życia, a częściej będzie zapytywał siebie, czy potrafiłby ułożyć sobie z nią życie, jeśliby taką w końcu znalazł. Psycholog kliniczny Bruce Bernstein tłumaczy to tym, iż starsi mężczyźni, zamiast zastanowić się nad tym, czy jest w ich pobliżu kobieta, której mogliby ofiarować swoją miłość, zaczynają się zastanawiać, czy są w ogóle zdolni do dawania miłości. Po drugie, mężczyźni, którzy zbliżają się do wieku średniego, a nie wstąpili jeszcze w związek małżeński, często zwierzają się ze swego lęku przed samotnością. Chociaż większość z nich utrzymuje więź z jakąś kobietą, niepokoją się tym, że mogą zachorować lub zniedołężnieć do tego stopnia, iż żadna ich w końcu nie zechce i pozostaną sami. Jak ujął to celnie pewien mężczyzna: „Stary kawaler żyje jak król, ale umiera jak pies”.