Wielu chłopców poznaje i zapamiętuje na całe życie gorycz odrzucenia, kiedy starając się okazać lub pozyskać wyrazy czułości, spotykają się z chłodną lub niezręczną reakcją ze strony ojców. Zakłopotanie ojców prowadzi do zakłopotania synów zakłopotania z powodu własnego postępowania. Następnym razem postarają się zapanować nad swoim zachowaniem, a ulga, której przy tej okazji doświadczą, wzmocni jeszcze bardziej ich skrępowanie emocjonalne. Taka lekcja szybko zapada w pamięć, a uwrażliwienie na nieprzyjemny stan zakłopotania może trwać do końca życia. „Ukochany syneczek mamusi” albo „duma ojca”: każda z tych etykietek rodzi zaszufladkowanie nie przystające do rzeczywistości. Niewykluczone, że niektórym synom uda się sprostać wymogom związanym z jedną bądź obiema rolami, ale zapłacą za to wrogością, której źródeł trudno będzie dociec. Z obecnych badań można wyciągnąć wniosek, że klimat, w jakim wychowywani są dzisiaj chłopcy, umożliwia im wyrażenie własnych emocji w sposób swobodniejszy niż kiedykolwiek przedtem. Jeśli to prawda, oznacza to, że wzrasta nam pokolenie mężczyzn bardziej wrażliwych, a mniej „uwrażliwionych” i że obecni ojcowie bardzo się starają, by pokonać własne uwrażliwienia. Istnieje zatem szansa, iż kolejne pokolenie mężczyzn w mniejszym stopniu cierpieć będzie z powodu zespołu stresu męskiego.